sobota, 30 lipca 2011

...

Chodzę po domu i śpiewam: ...gdzie podziało się lato, czy lato widział ktoś... słowa i melodia własna ;)
Zresztą często zdarza mi się śpiewać, czym Połówka doprowadzam do bólu głowy, bo nie wiedzieć czemu na mój śpiew jest uczulony ;) ale nie zrażam się tym wcale. Śpiew mi pomaga w pracy i odpręża i mimo pogody
od rana mam dobry humor...

a później pójdę na dłuuugi spacer
upiekę ciasto
i zatopię się w najnowszej Werandzie Country...





DOBREGO  DNIA !


czwartek, 28 lipca 2011

Sabat czarownic...

W minioną sobotę byłam na parapetówce. Jednak to nie była zwykła parapetówka, to był istny sabat czarownic i zlot wiedźm z całej Wielkopolski ;)
Było odlotowo i czadowo!! wszystkie się poprzebierałyśmy iście wiedźmińsko, były czary, zioła, czarne koty, szklane kule i mocne nalewki ;) a śmiech to miałam taki, że sama się dziwiłam skąd to się ze mnie wydobywa, widać wiedźma żyje we mnie od urodzenia :))) Ponoć każda kobieta trochę nią jest! Czy macie coś w sobie z wiedźm?? ;)



Tu jeszcze u mnie w domu, robiłyśmy próbę generalną i tak przebrane pojechałyśmy do miejsca docelowego. No nie powiem, trochę wzbudziłyśmy sensacji :) Na miejscu, co by dorzucić pazura lwiego do ognia, zrobiłyśmy rundkę po osiedlu, a było nas 14 czarownic, więc korowód był dość liczny :)
Parapetówka udała się należycie, kąty zostały omiecione z pajęczyn i okopcone kadzidłem co by złe moce wypędzić i teraz już nasza koleżanka, o pardą, wiedźma Agnieszka może mieszkać w spokoju...



 Pozdrawiam
Wiedźma Hermenegilda ;)


wtorek, 26 lipca 2011

Spotkanie we włoskim klimacie i naturalne podarki...

Przy okazji posta o krowach pisałam o moim wyjeździe do pewnej kochanej i mądrej kobiety :)
Otóż pociąg (zwany przeze mnie ciapągiem) zawiózł mnie nie gdzie indziej jak do Lewkonii :))
Bardzo sympatyczne spotkanie przerodziło się we włoskie biesiadowanie połączone ze zwiedzaniem miasteczka, które jak się okazało, ma w sobie bardzo wiele z włoskiego klimatu. Podobnie jak jedzenie, które smakowało niczym we włoskiej trattorii, wino pachnące słońcem oraz malownicze zakątki, które odkrywałam przechadzając się po Opolu, niczym po Neapolu ;) Żeby było śmieszniej, nie świadoma tego co mnie czeka u Lewkonii, w podróż zabrałam "Winnice Toskanii", całość więc, świetnie ze sobą współgrała  :))
 















Gdy przyszedł czas odjazdu Lewkonia zniknęła na chwilę by po paru minutach zjawić się z pękiem swojskiej marchwi, solidną kupką rukoli, w której smaku po prostu się zakochałam, ziołami tymianku i cebulą :) całość zapakowana była w przepiękny worek szyty przez Lewkonię. Piękniejszego podarku nie mogłam sobie nawet wymarzyć :)  DZIĘKUJĘ ZA WSZYSTKO!!






I POZDRAWIAM!


czwartek, 21 lipca 2011

Zdziwiona...

...jestem w ostatnim czasie nieustannie. Niczym dziecko odkrywam nowe prawidłowości ucząc się wszystkiego od nowa. To tak jak w tym powiedzeniu, że: "Człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umrze". Coś w tym jest.
W niedawnej rozmowie z pacjentem ( jak się zaraz okaże w luźnej, nawet bardzo, rozmowie) dowiedziałam się, że KURY NIE SIKAJĄ! Ot taka prawidłowość, która totalnie mnie zdziwiła i jednocześnie zafascynowała. Śmiejecie się? a ja była w szoku!, jak to nie sikają, to co robią? Pan okazał się hodowcą drobiu wszelakiego i wszystko mi skrzętnie wytłumaczył :) śmiałam się później sama z siebie ale co się nowego nauczyłam, to moje :)
Dziwię, się bardzo, że mimo iż lato w pełni (choć pogoda wcale na to nie wskazuje), JARZĘBINA JEST JUŻ CZERWONA! Nie powinna ona czasem zaczerwienić się dopiero we wrześniu?? zresztą żołędzie na dębie i żółte liście na trawie też już znalazłam i zaraz mi się to wydało podejrzane :/
W ramach zadziwienia światem, zrobiłam eksperyment, bardzo prosty. Otóż dwa "zwykłe" jabłka leżały sobie w misce i czekały na to aż je zjem. Jabłka tak leżały i leżały i minął miesiąc a JABŁKOM NIC NIE JEST! Jeno im się skórka nieco pomarszczyła! Dajecie wiarę? Jabłka leżą zresztą do tej pory bo mój eksperyment posunął się na tyle, że chcę sprawdzić, kiedy coś im się zacznie dziać. O efektach poinformuję, jak na razie leżą już 42 dobę, no jedynie pomarszczenie im się zwiększyło :/ Więc znów się dziwię, Gdzie się podziały NORMALNE JABŁKA??
Może na dziś starczy tych moich zdziwień, ale wierzcie mi, jest ich o wiele więcej. Może powstanie cykl pt.: "Moje zadziwienia"? :)
A Was co dziwi?? Podzielcie się, chętnie się dowiem :)

Żeby nie było tak bez zdjęć, pokażę dwa "fantastyczne" jabłka i pychotkę, którą podpatrzyłam na blogu amaggie, a którą robi się błyskawicznie i również błyskawicznie się je ;) to mnie akurat nie zdziwiło!



Literka M jest podarkiem od Qry Domowej :) dziękuję Qrko jeszcze raz :))




Pozdrawiam!

poniedziałek, 18 lipca 2011

Krowie zauroczenie...



Już kiedyś wspominałam, że bez pamięci jestem zakochana w... krowach, tak, dobrze czytacie :)
Nic na to nie poradzę, że od dzieciństwa mam do nich słabość. Razem z dziadkiem jako mała dziewczynka wyganiałam je na łąkę by mogły pożuć sobie soczystą trawę a w południe szłam zmieniać im miejsce biesiadowania i gadałam do nich. Teraz, gdybym tylko mogła, to chociaż jedną hodowałabym na balkonie ;) Póki to niemożliwe (i pewnie nigdy nie będzie) otaczam się nimi gdzie tylko się da.
Krówki są u mnie na:
termometrze kupionym od Pauli,
zawieszce, która zdobi balkon,
kubkach,
podkładce pod kalendarz,









a nawet ciasteczkach, które obrały kształt krówek, a to za sprawą foremki nabytej w składzie rzeczy.
Nie dość, że fajny mają kształt to jeszcze wybornie smakują :) rozpływają się w ustach !
przepis pochodzi z kuchni Tymianka :)
Kto chętny niechaj się częstuje! Nie bodą ;)








Dzięki Ori zdałam sobie sprawę że popełniłam wielkie "fopa" ZAPOMNIAŁAM O MOJEJ OSOBISTYCZNEJ KRÓWCE!! dobrze, że ona o tym nie wie, bo by mi tego nie wybaczyła :) zatem naprawiam błąd i przedstawiam Wam krowe, która mi daje najwięcej radości :))





Poza tym cieszą mnie jeszcze dwie rzeczy :)
I ~ w środę wyjeżdżam do przekochanej i mądrej kobiety celem miłego i totalnie niepraktycznego spędzania czasu ;)
II ~ storczyk, który spał 3 lata (!) postanowił zbudzić się ze snu i wypuszcza korzonki i łodygę! Chyba usłyszał, że to ostatnie jego dni i zabrał się do pracy. Co ciekawsze,  nie wiem jaki będzie miał kolor, bo zabrałam go od mojej koleżanki celem reanimacji gdy już nie miał kwiatów :) Jak widać reanimacja była dłuuuga ale najważniejsze, że skuteczna ;)

Żegnam się z Wami pięknym i przeciągłym...



grafiki pochodzą stąd

Z ostatniej chwili!!!

Muszę Wam pokazać jakie cudne zdjęcie dostałam od Pauli :)
Jestem niesamowicie zaskoczona i szczęśliwa :))

Czyż nie piękna??
:))


wtorek, 12 lipca 2011

Szkatułka...

Problemem chyba każdej kobiety jest to, gdzie przechowywać zebraną przez lata biżuterię. Moją do tej pory przechowywałam w starej i małej szkatułeczce i nim cokolwiek w niej znalazłam to bluzgałam na czym świat stoi. Przecież tak nie może być. Poczyniłam zatem szkatułkę na moje skarby w ulubione motywy. Teraz mam lepszy dostęp do mojej biżuty i bez problemów odszukuję dwa do siebie pasujące kolczyki :)
Szkatułka idealnie wpasowała się w kącik przy lustrze, tworząc całość ze skrzynką retro, którą pokazywałam nie tak dawno :)










~ *** ~

Korzystając z okazji zapraszam wszystkich moli książkowych na Targ z książkami :)
Odkryty niedawno przeze mnie blog, jest świetnym miejscem by zakupić ulubioną książkę po niższej cenie, lub wymienić taką, której już nie będziemy czytać, na taką, którą przeczytać chcemy ;)
ja już poczyniłam kilka transakcji :)


Uściski wysyłam!


czwartek, 7 lipca 2011

Mozaiki...

Lubię robić kolaże. Z pozoru dwa niepasujące do siebie zdjęcia tworzą jedną całość, jak gdyby były razem od zawsze. I tak przy okazji łączenia różnych zdjęć przyszła refleksja, że przecież podobnie jest z nami, ludźmi. Niby z pozoru dwie niepasujące do siebie istoty, tworzą jedną całość, nawzajem się uzupełniając. I to nic, że czasem jest trudno i źle, bo gdy przeciwności miną, to co miało nas oddalić, zbliża...
Zdecydowanie deszcz sprzyja rozmyślaniom ;)








niedziela, 3 lipca 2011

Skrzynka pełna wspomnień...

Z początków mojej przygody z dekupażem, pochodzi mała skrzyneczka, którą przyozdobiłam różami.
Po latach jednak, motyw róż przestał pasować do wnętrza, więc postanowiłam ją nieco przerobić.
Ze skrzynki różanej na podręczne bibeloty, rachunki i reklamowe foldery, stała się skrzynką retro, gdzie swoje miejsce znalazły stare listy, gazety i pisma. Teraz zdecydowanie lepiej komponuje się z odnowioną komodą po przeciwnej stronie, a ja wspomnienia mam pod ręką :)











Motyw pochodzi ze strony The Graphics Fairy a emaliowane szyldy od jerzy_nki :)
Denerwuje mnie jeszcze radio stojące na najniższej półce. Poszukuję stylizowanego na retro z CD, może mogłybyście mi coś podpowiedzieć? :) To, póki co, przykryłam serwetką ale i tak drażni moje oczy, a ja tak lubię słuchać radia :)


POZDRAWIAM !

LinkWithin

Podobne posty z Miniatury